W Singapurze wylądowaliśmy o 8.30. Hostel w Little India mieliśmy zarezerwowany jeszcze przed wylotem z PL bo ponoć ciężko tu znaleźć tani nocleg w ostatniej chwili.
Miasto bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Jest czysto, spokojnie i zielono. Spodziewaliśmy się betonowego molocha a tu niespodzianka. Oczywiście przeszliśmy Orchard Road - raj dla zakupoholików. Centra handlowe mają po 10 pięter nad ziemią i nierzadko 4-5 pod. Co gorsze, ciężko jest znaleźć z nich wyjście, zwłaszcza z podziemi.
Wieczorem poszliśmy na długi spacer po części kolonialnej, załapaliśmy się na widowisko światło-dźwięk w marinie i zakończyliśmy niedzielę bardzo późnym obiadem w Chinatown. Dodatkowy Tiger w knajpie naprzeciwko hostelu i już mamy poniedziałek :)