I znowu pobudka o 4.30 - tym razem w celu dotarcia do Borobudur na 6 rano, kiedy kompleks otwiera się dla zwiedzających. Trasa z Yogyakarty prowadzi przez miejscowość praktycznie całkowicie zmiecioną z powierzchni ziemi przez rzekę lawy z wulkanu Merapi pod koniec ubiegłego roku. Właśnie trwają prace porządkowe.
Pogoda była całkiem przyjemna, trochę pod chmurką z lekkim wiatrem - w sam raz na zwiedzanie. Z Borobudur pojechaliśmy do Prambanan, kompleksu świątyń hinduistycznych. Podobieństwo do Angor w Kambodży bardzo uderzające. Po powrocie do Yogyakarty spotkaliśmy Anglików, których poznaliśmy na Bromo. Najwyraźniej w czasie podróży zawsze, prędzej czy później, wpada się na ludzi poznanych wcześniej.
Jutro znowu wczesna pobudka. O 6 rano wylatujemy na Sulawesi.