Podróż DEL-KTM już nie poszła tak gładko jak wcześniejsze odcinki. Jet Airways zaliczyly dwugodzinne opóźnienie. Z kwestii technicznych: na wielu forach roztrząsany jest temat transferu bagażu w DEL kiedy nie posiada się biletu do KTM w ramach jednej rezerwacji. Więc przetestowaliśmy :-) Bagaż doleciał, chociaż jeszcze w Krakowie na check-inie upierali się, że będziemy musieli przejść przez immigration, odebrać i znowu nadać graty. Wszystko załatwia się przy transfer desku zaraz po przylocie do Delhi.
Pierwsze wrażenia z Katmandu wieczorem.
Edit:
Cały dzień spędziliśmy na lataniu po mieście i uzupelnianiu braków w wyposażeniu. To co się dzieje w mieście można określić tylko jednym slowem: chaos. W sumie klimaty podobne do Phnom Penh ale jest zdecydowanie brudnej a zanieczyszczenie powietrza skutecznie utrudnia oddychanie. Na zwiedzanie być może będzie pora po powrocie z treku.
Jutro po 6 rano znowu w drogę. Czeka nas ekscytujacy przelot do Lukli. Najprawdopodobniej dalszą, pisaną, część bloga uzupelnimy dopiero po powrocie do PL. Z oczywistych względów przerzucamy się na notes i dlugopis:-) Ale może uda się wrzucić czasem pozycję na mapie......