Pierwszy lot minął gładko, nawet zabrakło czasu na wypicie zaserwowanego soczku :) Towarzystwo też było dobre - przed nami siedział Jerzy Stuhr:) Potem już nie było tak ciekawie. Polska myśl techniczna nie przewidziała takiego ruchu na lotnisku w Wawce. Ponad godzinę spędziliśmy w kolejce na security check i w efekcie do kolejnego samolotu podwozili nas w ostatniej chwili busem.