Pobudka o 4 rano i szybkim krokiem ruszyliśmy w kierunku punktu widokowego na Mt. Penanjakan. Byliśmy chyba jedynymi turystami, którzy zdecydowali się na wycieczkę per pedes. Po drodze minęło nas sporo motocykli i jeepów. Po godzinie marszu byliśmy na miejscu. Droga jest bardzo łatwa i raczej trudno pobłądzić.
Na górze wspaniałe widoki na kopcący Bromo i Semeru, który akurat teraz jakoś ucichł. Może cała para poszła w inny gwizdek? :)
Po powrocie do hotelu szybki prysznic, śniadanie i transport do Probolinggo, skąd minibusem udaliśmy się do Yogyakarty. Podróż zajęła 10 godzin. W zasadzie przez cały czas jechaliśmy w burzy. Opady momentami były tak intensywne, że świata nie było widać.
W Yogya kolejny zonk, wszystkie hostele, które sobie wybraliśmy były zajęte. Ostatecznie zatrzymaliśmy się w Losmen Istia (coś a'la kwatera domowa) w pokoju o wielkości 2,5 x 2,5m (z przyjacielem karaluszkiem).