Wizyte w Angkor zaczelismy o 7 rano - po deszczowych doswiadczeniach dnia poprzedniego dalismy sobie spokoj ze wschodem slonca :)
Miejsce nieporownywalne z niczym co widzielismy do tej pory. Czy to piramidy w Egipcie czy w Gwatemali, za kazdym razem mysle sobie jaka ironia losu jest to, ze w czasach kiedy myszy zjadaly Krola Popiela a pradziadek Mieszka I dopiero schodzil z drzewa istnialy tak daleko rozwiniete cywilizacje. A teraz tych krajach tylko brud, smrod i ubostwo....
Zrobilismy w ciagu niecalych 12 godzin duza petle po wszystkich najwazniejszych obiektach. Wczesnym popoludniem znowu zlapala nas ulewa, ktora przeczekalismy w jednej ze swiatyn - kamienne sklepienie zaczelo przeciekac po 10 minutach ale to chyba normalne po 800 latach bez renowacji ;)
Zdecydowanie najwieksze wrazenie robia dwa kompleksy - Bayone i Ta Prohm. Z braku poetyckiego zaciecia nie bede sie rozpisywal nad urokami tych miejsc. Po powrocie do PL dodam zdjecia do tego bloga i kazdy bedzie mogl sam docenic piekno tych swiatyn.