Drugi dzien poswiecilismy na zbadanie trzech swiatyn w okolicach Roluos - zwiedzanie poszlo sprawnie pomimo sporej wpadki naszego kierowcy tuk-tuka. Umowilismy sie na 8 rano w okolicach starego targu w Siem Reap i wydawalo nam sie, ze nas zrozumial. No ale tylko nam sie wydawalo. Po 45 minutach czekania w umowionym miejscu podreptalem do hostelu i zastalem go smacznie spiacego w hamaczku :)
Po Roluos wyboista droga pojechalismy 10km na poludnie aby zlapac lodke do Kompong Phhluk - wioski na palach i zalanego lasu. Miejce o niesamowitym klimacie - jakby wyciagniete z filmu lub programu przyrodniczego. Brakowalo nam tylko podkladu z Krystyna Czubowna ;)
Wieczorem ostatnie obzarstwo w Kambodzy - Amok i zupa rybna z chilli, ktora wycisnela ze mnie ostatnia lze :) Zdecydowanie najbardziej ostre jedzenie jakie do tej pory przyjal moj zoladek :) I tak zamyka sie nasza petla - jutro powrot do Bangkoku.......